Życiorys. Strona 99.              
                         
    1994 rok.                  
                         
 
     

 

Błąd nigdy nie jest sprawą mądrą, ale nieraz jest szczególnie przykry. Mówi się, że aż głupi.
Gdy się spokojnie później analizuje sytuację, to łatwo można znaleźć przyczynę takiej nieprzemyślanej decyzji...

Był piękny niedzielny ranek, wczesna wiosna. Chciało się gdzieś pojechać, odetchnąć rześkim powietrzem, popatrzeć jak przyroda budzi się do życia.
Postanowiliśmy z Elą wyjechać za miasto, gdzie nas oczy poniosą.
===
-Minęliśmy naszym czerwonym Starionem ostatnie zabudowania. Szosa była sucha i prosta. W oddali widać było las. Przed nami jechał dość szybko jakiś mercedes. Wtedy przyszło mi do głowy, że najpewniej jest to samochód jednego z moich znajomych i postanowiłem to sprawdzić wyprzedzając go. Z daleka było widać, że niebawem szosa wejdzie do lasu i jest lekko opadającą.


Tak! Można śmiało wyprzedzać!
Wcisnąłem gaz, a moje 180 koni rączo szarpnęło do przodu.
Tak! To zawsze podnosiło mi poziom adrenaliny i było bardzo przyjemne.
Wyprzedzając zerknąłem na kierowcą wyprzedzanego mercedesa...
Nie był to żaden mój znajomy.


Spojrzałem z powrotem na połykaną szosę.

O rety! Właśnie wjechałem na odcinek, który był w lesie i ... był on pokryty warstwą lodu na całej szerokości i w całym zasięgu wzroku do przodu!
Byłem na lewej połowie szosy, miałem na liczniku dobrze ponad 100 km/godz., a z odległości ok. 200 metrów z zakrętu wyłoniła się na mojej stronie, tej lewej oczywiście, ciężarówka!
Próbowałem zjechać delikatnie na prawą część tej oblodzonej jezdni i wtedy wpadłem w poślizg!!! Już nami niosło bokiem w jej kierunku.. Usiłowałem delikatnie skontrować... udało się na chwilę... samochód najpierw obrócił się we właściwym kierunku, ale zaraz potem lecieliśmy znowu drugim bokiem..., a ciężarówka zbliżała się w oczach... Przeleciało przez głowę: zaraz się z nią zderzymy! Zrobiłem gwałtowniejszy ruch kierownicą, aby jeszcze raz zmienić kierunek jazdy, bo samochód ciągle sunął bokiem w kierunku tej przeklętej ciężarówki... i wtedy koła jakby złapały jakiś szorstki grunt i wypadliśmy z szosy tyłem do głębokiego rowu... i dalej przez niego pod same drzewa w lesie, ale tu znowu nagle samochód zrobił jakieś dziwny zwrot i wylądowaliśmy z powrotem w rowie! Ciężarówka przejechała jakby nad naszymi głowami i później powoli zatrzymała się w dość dużej odległości.


Siedzieliśmy przez chwilę jeszcze oniemiali w samochodzie... ktoś przyszedł i pytał czy nam się nic nie stało...
Nie! Nam nic! Powiedziałem z widocznym wysiłkiem. Zatrzymały się i inne samochody. Chcieli nam pomóc wyjechać z dość głębokiego rowu, ale to się nie udawało. Nasz Starion był zawieszony w poprzek rowu i został zupełnie zaklinowany przez jego wysokie brzegi. Ktoś powiedział, że zawiadomi policję, może oni podeślą jakiś dźwig i nas wyciągnie... czekaliśmy ponad godzinę i nikt nie przyjeżdżał.

Po następnej godzinie przyjechał jednak policyjny patrol i bez żadnych specjalnych ceregieli wystawiono mi mandat karny za nie ostrożną jazdę. Przyjąłem to z pokorą, chociaż w duchu, wtedy uważałem, że to po prostu nieprzewidywalny zbieg okoliczności.
Czy ktoś mnie wyciągnie z rowu? - Zapytałem policjantów.
Wątpliwe - powiedzieli, bo dzisiaj niedziela! Miałem zostawić samochód do poniedziałku!
Postanowiłem sam okazją pojechać do straży pożarnej - tam maja wielkie samochody...
Za odpowiednią opłatą wielki samochód straży pożarnej wyciągnął mojego Mitsubishi Stariona z rowu.
Okazało się, że tylko przedni spojler wykonany z tworzywa sztucznego, który był moja duma został doszczętnie pogruchotany.


===


Jaki popełniłem "głupi" błąd? Ano, to proste! O takiej porze roku w lesie może być bardzo ślisko! Proste? Bardzo proste!
A jak się mogła ta głupia decyzja skończyć?
Bardzo źle! Nawet tragicznie, gdyby w ostatnim momencie samochód nie wyrzuciło poza tą oblodzona szosę. Mogłem jeszcze trafić w potężne drzewa rosnące za rowem.
A zapytasz, co na to wszystko Ela? Wystraszyła się okropnie, ale powstrzymała się od kategorycznych sądów w stosunku do mnie. Ja jednak czułem, że ta jej wstrzemięźliwość pod tym względem jest gorsza od jawnego popukania się po głowie pod moim adresem!


==================================


Efektowny spojler przedniego zderzaka był wykonany przez specjalistyczną niemiecka firmę tuningową, która miała na niego atest i tam też musiał być zamówiony. Pośrednikiem w tej operacji zgodziła się być pewna firma ze Szczecina i po paru tygodniach musiałem tam pojechać i go odebrać. Było do przejechania około 1000 kilometrów.
Postanowiłem zrobić tę trasę jednego dnia, a mając na uwadze stan polskich dróg nie było to łatwe.
Oczywiście udało się to, ale zapisałem się znowu w kartotekach policji jako niepoczytalny wariat z bardzo wysokim mandatem za znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości!

W sumie jedna głupia decyzja owocowała jeszcze następnymi! Choć jednak muszę uważać się za szczęściarza!

Opowiadam tę przygodę ku przestrodze innym, bo sam jak widać nie potrafiłem się uchronić przed recydywą!

 

c d >>>

   
                         
     
   
      Home   Dzień Dzisiejszy (fotografie) Książka Gości Poczta Strona poprzednia Strona następna