Życiorys. Strona 97.część 1 | Ach
ten Paryż! |
||||||||||||
Byłem
z dużą gotówką w samym centrum Europy! Myślałem: pewnie największym kłopotem
będzie teraz wybrać z pośród dziesiątek samochodów, które będą jeden lepszy
od drugiego....... Tok zakupów miał być taki: odwiedzenie kilku wielkich
firm handlujących używanymi samochodami dostawczymi, głownie Renaultami
i wybranie najstosowniejszego... Firmy te były jednocześnie leasingowymi
i jak się rychło zorientowałem miały samochody odebrane firmom, które
przestały płacić czynsz albo nie wykupywały ich po rocznej eksploatacji.
Podobno bardziej się opłacało znowu wziąć nowy w następnym leasingu. W
każdym razie znajomy woził nas do takich firm, na placach, których stały
ich setki, nie tylko oczywiście firmy Renault. Obwożony byłem, tak jak
i pozostali uczestnicy tej eskapady po obrzeżach Paryża, gdyż tam właśnie
rozlokowane były stosowne firmy. |
|||||||||||||
Rychło
się okazało, że wcale wśród ustawionych do sprzedaży dziesiątkach samochodów
dostawczych nie przeważały samochody firmy Renault. Mało tego, przyglądając
się dokładnie każdemu kolejnemu egzemplarzowi znajdowałem coraz to inne
mankamenty czy uszkodzenia, które zniechęcały do ich zakupu. Jednak uparcie
szukałem w coraz to innych firmach właśnie Renaulta Trafic, którego produkowano
przecież w Paryżu. Tak upływały kolejne dni i czasu było coraz mniej.
Do dyspozycji było tylko ich sześć. |
|||||||||||||
Byłem
w upragnionym Paryżu, ale tego zupełnie nie odczuwałem. Przemierzałem
dziesiątki ulic zupełnie nie ciekawych. Niektórzy z uczestników tej eskapady
już kupili i zajęci byli sprawdzaniem wszystkiego, co się da w swych pojazdach.
Pod koniec każdego dnia miałem serdecznie wszystkiego dosyć i nie było
mowy, aby pojechać do centrum zwłaszcza, że cały czas trzeba było mieć
przy sobie cały pakiet dolarów przeznaczonych na kupno samochodu. |
|||||||||||||
Kiedy
do odjazdu pozostało tylko dwa dni postanowiłem zrezygnować z Renaulta
i zawieziono mnie do firmy, która handlowała samochodami innych marek.
W pierwszym rzędzie oferowano mi dostawczego Mercedesa, jednak jak zasiadłem
za kierownicę i uprzytomniłem sobie, że będę wiele godzin spędzać w tak
niewygodnej pozycji, jak mi się wydawało, zrezygnowałem z tego pomysłu.
Nie mogłem się nadziwić jak taka szacowna firma może produkować coś takiego.
|
|||||||||||||
Obejrzałem
dziesiątki używanych samochodów... |
|||||||||||||
Już myślałem, że będę wracał do domu bez samochodu i wtedy, uwagę moją
zwrócił biały Ford Transit z dwulitrowym silnikiem Diesla. Był znacznie
wyższy od poszukiwanego Renaulta i od razu miałem obawę czy da się nim
wjechać do mojego garażu. Pamiętałem z grubsza, jaki wymiar mają drzwi,
zwłaszcza ich wysokość i pierwsza przymiarka dawała nadzieje, że prawie
da się nim wjechać. Wsiadłem za kierownicę, uruchomiłem silnik i od razu
poczułem, że wspaniale by mi się nim jeździło. Tu wszystko pasowało, silnik
pracował znakomicie. Wnętrze kabiny jak nowe, wewnątrz przestrzeni ładunkowej
można było prawie stanąć wyprostowanym. Tak, to był samochód dla mnie,
ale kosztował dość sporo. Już wiedziałem, że muszę go kupić. Trzeba było
się trochę potargować. Trzeba było znaleźć jakieś mankamenty, ale wszystko
było bez zastrzeżeń. Lekko porysowana klapa silnika i rzekomy brak wystarczającej
ilości gotówki dały spodziewany efekt i cena została obniżona do poziomu
mnie satysfakcjonującego. Natychmiast zapomniałem, że moim marzeniem był
Renault. |
|||||||||||||
Przed McDonaldem stoi mój
biały Transit |
|||||||||||||
A może by tak
kupić coś takiego? |
|||||||||||||
Nie! Miałem
swego ukochanego Stariona, też czerwonego! |
|||||||||||||
.
Trzeba było teraz wymienić dolary na franki. Znajomy, który nas wszystkich
tu przywiózł wiedział, gdzie jest najlepsza taka wymiana i następnego
dnia rano pojechaliśmy do samego centrum Paryża. Ta właśnie jazda była
dla mnie nowym odkryciem Paryża, jakiego się nie spodziewałem. |
|||||||||||||
Paryż,
jakiego się nie spodziewałem... CD>>> |
|||||||||||||