Życiorys. Strona 67.
1980/1981
Ta strona będzie jednym wielkim chwaleniem się, bo to był mój prywatny tryumf!
Ten hotel to moje " dziecko", od wbicia pierwszej łopaty, pilnowania w czasie budowania każdego detalu,
montażu każdej instalacji, wybierania mebli i innego wyposażenia, wreszcie do jego uruchomienia
i zatrudnienia całej załogi!
Moje doświadczenia nabyte w Novotelu tu procentowały.
Nie ukrywam! Byłem z tego wszystkiego bardzo dumny!
Wszystko szło nad wyraz dobrze. Pewnie za dobrze!
Kompleks hotelowy składał się (jak widać na załączonych rysunkach z pierwszego folderu reklamowego) z
pięciu dużych budynków, oraz z dziesięciu bungalowów. Była też własna przystań i plaża nad jeziorem Czos.
Hotel Mrongovia położony jest na zboczu
Jaszczurczej Góry w pobliżu Jeziora Czos w
słynnym obszarze jezior mazurskich. Z niektórych
pokoi roztacza się piękny widok na jezioro. Hotel
oferuje 254 pokoje dwuosobowe oraz 10
bungalowów. Pokoje wyposażone są w TV Sat,
radioodbiornik, bezpośredni telefon i łazienkę.
Bungalow składa się z 2 sypialni, pokoju dziennego z
kominkiem, kuchni, łazienki z sauną. Dwie
restauracje polecają dania kuchni regionalnej oraz
międzynarodowej. Goście mogą również korzystać
z kawiarni, aperitif baru, snack baru, grilla w lecie.
Hotel posiada salę konferencyjną o ustawieniu
teatralnym, mogącą pomieścić 280 osób,
wyposażoną w sprzęt audiowizualny, pomoc
sekretarską na życzenie, kserokopiarkę, faks i telex.
Na miejscu dostępne są: kantor wymiany walut,
kryty basen, brodzik dla dzieci, sauna, solarium,
siłownia, masaż, bilardy, kiosk z prasą, pralnia,
salon kosmetyczny, kwiaciarnia, galeria rękodzieła
ludowego, wypożyczalnia rowerów oraz parking
strzeżony. Goście mogą spędzić wolny czas na
tarasie hotelowym, na kortach tenisowych, na
boisku do badmingtona, siatkówki i koszykówki,
korzystając z turystycznego sprzętu wodnego (200
m), jeżdżąc na koniu (300 m) lub łowiąc ryby.
z folderu reklamowego.......
Hol główny i recepcja >>
<< Taras przed basenem krytym
Kryte pasaże łączące poszczególne
budynki kompleksu >>
Aperitif bar
Już pod koniec jesieni 1980 roku było wszystko gotowe.
Szwedzi przeprowadzali ostatnie regulacje automatycznej kotłowni. Porządkowali teren. Asfaltowali podjazdy i parkingi.
Załoga, prawie 250 osób, wyselekcjonowana osobiście przeze mnie z kilka razy większej liczby zgłoszeń była w
komplecie i szkoliła się. Kompletowane było wyposażenie hotelu i gastronomii oraz zapełniały się magazyny
gastronomii.
Aby nie tracić czasu na dojazdy dostałem do wyłącznej prywatnej dyspozycji jeden bungalow. Wybrałem taki, z
którego tarasu był piękny widok na jezioro. Był to wspaniały domek jednorodzinny wykonany z drewna (dwie sypialne,
sitting room z kominkiem, malutka, ale bardzo praktycznie urządzona kuchnia, łazienka z podgrzewaną podłogą i
dość duża sauna. Oczywiście było pełne, bardzo ze smakiem dobrane umeblowanie.
Ela nie była zbytnio z tego zadowolona. W Olsztynie gnieździliśmy się w niewielkim mieszkaniu, a właściwie w jednym
pokoju, bo drugi malutki zajmował Robert, który szybko doroślał, a tam w Mrągowie miałem istną rezydencję!
Warszawska dyrekcja Orbisu zorganizowała konkurs na
nazwę nowego hotelu.
Ja nie wziąłem udziału w nim, aby nikt nie podejrzewał,
że mogę być faworyzowany. Konkurs był ogólnie dostępny
i w pełni przestrzegane były zasady anonimowości
uczestników. Zebrała się dość liczna komisja, ( w której nie
uczestniczyłem) i ogłosiła werdykt:
hotel będzie się nazywał MRONGOVIA.
Otwarto kopertę osoby, której hasło zwyciężyło:
To była moja MAMA!!!
Nagrodą był trzydniowy darmowy pobyt w hotelu. Tak,
więc gościłem Mamę w " moim" hotelu za darmo
i nikt mi tego nie mógł wytknąć!
Hotel był gotowy do rozpoczęcia działalności prawie dwa miesiące przed wyznaczonym terminem.
Dostałem zgodę na jego próbną eksploatację. Prawdziwym chrztem było przyjęcie do hotelu dużej grupy pilotów z
firmy prowadzącej działalność agrolotniczą. Uczestnicy szkolili się, nabierali kondycji i ......... Tak, był to dla załogi niezły
egzamin! Przypomniałem sobie wtedy, co działo się w Novotelu, w Olsztynie, gdy gościł on zawodników i całą
towarzyszącą tej imprezie obsługą, z okazji corocznego ogólnopolskiego rajdu samochodowego! Choć lotnicy
zachowywali nieporównanie lepiej niż "samochodziarze" to jednak była to przestroga przed takimi imprezami !
Tam, wtedy, Novotel był jak po najeździe "Hunów" !
Koniec końców, w Mrongovii, skończyła się ta próba dość pozytywnie.
Zjechało się także sporo gości indywidualnych z tak zwanej śmietanki towarzyskiej.
Aby uatrakcyjnić pobyt w hotelu, co sobotę, w jednej sal kawiarnianych w podziemiach urządziłem dyskotekę,
którą prowadził najlepszy wtedy w Polsce specjalista w tej dziedzinie.
Dnia 1 stycznia 1981 roku dostałem angaż na pierwszego dyrektora hotelu Mrongovia!
Zasiadłem w fotelu i przy biurku, który wcześniej wybrałem w fabryce mebli w Swarzędzu pod Poznaniem. Nie byłem
wtedy w pełni świadomy, że robię to dla siebie.
Siedząc w tym fotelu, po prawej miałem wejście do gabinetu głównej księgowej, bardzo sympatycznej, bardzo
rzeczowej, Pani Zofii, po lewej, wejście do sekretariatu, gdzie młoda osóbka chroniła mnie przed nieważnymi sprawami.
Na biurku nowoczesny intercom, który "sięgał" do najdalszych zakątków " gospodarstwa" .
Tak jak wszyscy kierownicy najważniejszych działów, miałem także w ręku radiowe z nimi połączenie.
Bardzo chcę tu mocno podkreślić, że byłem pierwszym dyrektorem tego znanego później w całej Polsce hotelu,
ponieważ parę lat później przeczytałem w pewnym dzienniku, jak działacz bardzo " ważnej partii" chwalił się, że to
on był tym pierwszym! I tak nie sprostowane kłamstwo zamienia się z czasem w " prawdę" .
Pamiętam, że gdy to przeczytałem podniosło mi się ciśnie krwi, ale byłem zbyt pochłonięty następnymi wyzwaniami
żeby znaleźć czas na sprostowanie tego.
Oficajalne otwarcie hotelu.
Nadszedł wreszcie czas na oficjalne otwarcie hotelu. Zjechało się mnóstwo znanych i ważnych osób.
W pierwszym rzędzie była to dyrekcja i właściciele firmy budującej hotel (ABV),
oraz dyrekcja inwestora, czyli Orbisu.
Były przemówienia, było przecięcie wstęgi!
Wieczorem, wielkie przyjęcie w restauracji hotelowej.
Z dużym aplauzem, zaraz na początku biesiady, spotkała
się, niezwykle barwna, bardzo dziarsko grająca kapela
folklorystyczna, którą z niejakim trudem udało się nam na
tą okoliczność zaangażować. Jej wejście na salę już w
pełni grającą i śpiewającą, biesiadnicy nagrodzili burzą
oklasków.
Później były nie kończące się tańce w dyskotece a
balowiczów rozweselał disc-jockey.
Na obu zdjęciach, niedaleko mnie widać Elę.
Rozmawiam z kierownikiem
restauracji, a za głowę " łapie się"
Dyrektor Novotelu z Olsztyna.
Jesteśmy zadowoleni we
dwoje!
Tak !
To wszystko było bardzo
przyjemne!!
Rozmowa z Mamą.