Życiorys. Strona 28                
 
Było to chyba w 1965 roku. W zimie ( styczeń lub luty) zachorowałem na grypę. Po dwóch tygodniach
walki z gorączką lekarz orzekł, że przydałoby się abym wyjechał w góry, bo ze względy na moje dość słabe
płuca (po przebytych w dzieciństwie chorobach) powinienem pooddychać czystym powietrzem (Łódź wtedy
niewiele różniła się od dziewiętnastowiecznej).

Zdecydowaliśmy, że pojadę do Zakopanego.
Zakopane w tych czasach to wspaniały kurort. Tam można było spotkać wszystkie znane osoby.
Z wynajęciem ładnego pokoju nie było problemu i nie był to wcale duży wydatek.
Pogoda była wspaniała. Słońce i wspaniały (dla kontrastu z Łodzią ) nieskazitelnie biały (jak się zdawało) śnieg.
 
   
     
   
Tatry i Zakopane. Widok na Giewont od strony Gubałówki. 1965 r.
     
Zaraz na drugi dzień wybrałem się na słynną Góbałówkę, gdzie były setki leżaków ustawionych na
stoku i tłum roznegliżowanych opalających się wczasowiczów przy parostopniowym mrozie. Leżaki były tak
ustawione, że przed siedzącymi na nich roztaczał się wspaniały widok na całe Zakopane i Tatry z Giewontem na czele.
   
Istny raj !
Tatry i w środku Giewont. W dole Zakopane. 1956 r
 
Po godzinie lub dwóch takich rozkoszy (a było naprawdę bardzo ciepło w słoneczku) zagadnęła mnie panisiedząca obok. Rozmowa na początku była "o niczym" , ale powoli zmieniała się w słowny flirt. Pani okazałą się niezwykle sympatyczna, bardzo elokwentna i w końcu intrygująca !
 
Umówiliśmy się na następny dzień w tym samym miejscu.
 
I tak to się zaczęło !!
 
Na drugi dzień już zjedliśmy razem obiad w jakiejś stylowej knajpce, których w Zakopanem było mnóstwo.
 
A po obiedzie.......poszedłem do jej wynajętego pokoju.
 
Tam miałem pewne wahania, ale przypomniałem sobie jak to Malina była często zmęczona dla mnie - może i naprawdę, ale było to jakby w tym momencie pewnym usprawiedliwieniem dla mojego postępku.
 
A była to autentyczna ZDRADA !!
                         
 
Zdrada w wielkim stylu. Nie będę tu oczywiście opisywać jakich satysfakcji doznałem, ale napisze tylko, że Pani była aktorką z zawodu (ze znanego teatru- z innego krańca Polski) ale może (mam nadzieję) nie było to aktorstwo. To było przeżycie.
Tak minęły dwa tygodnie.
   
Niezwykle prędko powróciłem do pełnego zdrowia.
   
Po powrocie do domu uznałem, że zachowałem się jak "typowy" mąż (tak się wewnętrznie
usprawiedliwiałem) i teraz trzeba jak najszybciej o wszystkim zapomnieć.
To jest kolejka "linowa" na Gubałówkę.
Linowa, dlatego bo, mimo, że jedzie po szynach to ciągnięta jest liną na końcu, której jest ten wagonik a na drugim końcu jest drugi.
Oba wagoniki mijają się po środku trasy.

W pamięci jednak pozostały niezwykłe doznania, których na próżno oczekiwać w
normalnych stosunkach damsko-męskich w małżeństwie ! I nie był to jedynie wynik
niezwykłej sytuacji w jakiej się znalazłem.

 
 
                 
 
                     
     
Zgodnie z obietnicami dostałem później o owej znajomej z Zakopanego dwa zdjęcia, na pamiątkę doznanych uniesień ...
 
                     
..."Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem?
Księżyc świecił srebrzyście jak stal
Po kobiercu ze śniegu usłanym
Nasze sanie gdzieś nas niosły w dal
Cicha noc, śnieżna noc w Zakopanem
Czy pamiętasz jak szybko mijał czas?
Takie chwile są niezapomniane
Taka noc bywa tylko raz! "...

               
                     
     
Przyznam się, że pojechałem do niej parę lat później, ale tylko na chwilę rozmowy by
powspominać tamte chwile.
                           
   
cd >>>
 
               
                                     
   
    Home Dzień dzisiejszy(fotografie)  Książka Gości
Poczta
Strona poprzednia
Strona następna