Życiorys. Strona 26 | |||||||||||||
Jak wspomniałem wcześniej życie prowadziliśmy
z Maliną dość intensywne. Każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy, aby spotkać się z przyjaciółmi, których mieliśmy sporo zarówno z pracy mojej jak i z pracy i ze studiów Maliny. Pamiętam częste przyjęcia w naszym mieszkaniu, u znajomych jak i np. w bardzo znanym w Łodzi "Spatifie" . Tam można było zobaczyć znane osoby ze świata filmowego w stanie wskazującym na .........! |
|||||||||||||
Na
jednym z przyjęć imieninowych u koleżanki Maliny poznałem znaną aktorkę
Jadwigę Barańską ijej męża, reżysera Jerzego Antczaka. |
|||||||||||||
Pamiętam andrzejki urządzane w jednym roku
nie przeze mnie (bo mam na imię Andrzej), ale przez pewnego znajomego, który był farmaceutą i miał aptekę na prowincji razem z domem. Było to w jakiejś mieścinie , której nazwy nie przypominam sobie. Zostało tam zaproszone całe nasze towarzystwo, w którym często się obracaliśmy. Zapowiadało się bardzo atrakcyjnie, bo wiadomo apteka w tych czasach robiła większość leków własnym sumptem na dobrym spirytusie ! |
|||||||||||||
Wybraliśmy się tam popołudniem 30 listopada
w czwórkę (przyjaciel był z żoną) moją Syrenką. |
|||||||||||||
Był chyba 10-cio stopniowy mróz. Na miejscu okazało się, że rzeczywiście apteka była bogata we wszystko, co do takiej okazji należy ! Było, co pić (aż za dużo) i było, co jeść (jak to na wsi) ! Nasz znajomy wziął ze sobą magnetofon walizkowy (była to imponująca waliza firmy Grundig, z której był bardzo dumny). |
|||||||||||||
Bawiliśmy się świetnie. Dom cały dość pokaźny był do dyspozycji balowiczów. Jednak w połowie nocy mieliśmy już dość ! Gospodarz wskazał nam własną sypialnię (bardzo okazałą) z wielkim małżeńskim łożem. Zadowoleni z takiego obrotu sprawy postanowiliśmy we czworo załadować się do tego łoża. |
|||||||||||||
Już porozbierani odsłoniliśmy kapę i oczom
naszym ukazał się widok brudnej, zmiętej, szarawej i wypoconej pościeli
! |
|||||||||||||
Odrzuciło nas ! |
|||||||||||||
Nie ! - Do takiego łoża się nie położymy ! |
|||||||||||||
Będziemy siedzieć do rana w fotelach ! No nie
! Siedzieć to głupota ! |
|||||||||||||
JEDZIEMY DO DOMU! - padła myśl ! |
|||||||||||||
TAK ! Jedziemy do domu.! |
|||||||||||||
Pomysł niedorzeczny, ale wtedy nikt tak nie
pomyślał ! |
|||||||||||||
Nasz przyjaciel, ówczesny prywaciarz oznajmił,
że nie umie prowadzić takiego czegoś jak Syrena ! |
|||||||||||||
( miał wtedy najnowszego Wartburga ! Wtedy,
to były wyżyny! ) |
|||||||||||||
Zresztą także, jak ja, był pijany. Nie było
wyboru ! |
|||||||||||||
Trzecia
w nocy, mróz z 15 stopni, do domu około 60 kilometrów ! |
|||||||||||||
Ja tam wierzyłem w swoją szczęśliwą gwiazdę
! (pamiętasz przecież jakie miałem szczęście opisane w pierwszym odcinku
!) |
|||||||||||||
Wyruszyliśmy natychmiast. |
|||||||||||||
Jak do tego wspaniałego samochodu wsiadły takie
cztery parujące osoby, to natychmiast wszystkie szyby się zamroziły - nic nie było widać. Wyskrobywałem tylko okrągły otworek do przodu, żeby, choć kierunek można było namierzyć ! |
|||||||||||||
Tak
ujechaliśmy z 15 kilometrów. |
|||||||||||||
Wtedy strzeliła opona. Odczytaliśmy to, jako "palec Boży" - na otrzeźwienie ! |
|||||||||||||
Uszkodzone koło z niejakimi trudnościami (ciemności,
mróz i % ) zmieniliśmy i nieco przewietrzeni kontynuowaliśmy jazdę. |
|||||||||||||
Po
przejechaniu następnych około 10 kilometrów stała
się rzecz niespotykana !
|
|||||||||||||
Strzeliła następna opona !
|
|||||||||||||
To było ostateczne OSTRZEŻENIE i.. koniec jazdy
!
|
|||||||||||||
No
tak, ale do domu było daleko i był mróz ! Byliśmy już niedaleko Piotrkowa
Trybunalskiego.
|
|||||||||||||
----
|
|||||||||||||
Po jakimś czasie, na nasze szczęście, nadjechał
autobus zmierzający do tego Piotrkowa. Zatrzymaliśmy go.
|
|||||||||||||
Postanowiliśmy, że weźmiemy (przyjaciel i ja)
jedno z uszkodzonych kół, a tam może ktoś je naprawi. |
|||||||||||||
Kierowca autobusu początkowo nie chciał nas
zabrać, jak zobaczył w jakim byliśmy stanie. Jednak w końcu wylądowaliśmy w Piotrkowie, w bazie tego autobusu. |
|||||||||||||
Była niedziela. Nikt nie chciał się zabrać
za naprawę uszkodzonej dętki ! (wtedy koła posiadały dętki). |
|||||||||||||
W końcu, ktoś w tej bazie, pożyczył nam całe
sprawne koło. W zastaw musieliśmy dać wspomniany wcześniej magnetofon. Z dobrym kołem, już zupełnie trzeźwi, dojechaliśmy taksówką do oczekujących na nas zziębniętych w Syrence żon. |
|||||||||||||
=============== |
|||||||||||||
Nasz przyjaciel tę przygodę
odkupił zapaleniem płuc. |
|||||||||||||
======== |
|||||||||||||
Wspominam
to wstydliwe zdarzenie z zażenowaniem, które skończyło się szczęśliwie
tylko dzięki "opaczności",
bo jak inaczej można było odczytać
takie hamowanie niedorzecznego pomysłu pijanych głów? |
|||||||||||||
Nigdy więcej nie prowokowałem w taki sposób
losu!
|
|||||||||||||
cd >>> |
|||||||||||||
Home | Dzień dzisiejszy(fotografie) | Książka Gości | Strona poprzednia | ||||||||||