Życiorys. Strona 60. | ||||||||||||||||||||||||
( 4 ) | ||||||||||||||||||||||||
Wchłaniania Paryża.. ciąg
dalszy... |
||||||||||||||||||||||||
Ktoś, kto bywał w świecie, a zwłaszcza w dzisiejszych
czasach, może się dziwić, że tak, dość dokładnie, przy dość kiepskich zdjęciach, opisuję swój wyjazd do Paryża. Jeszcze raz tu usprawiedliwię się: byłem obywatelem II kategorii we własnym kraju; nie wolno mi było zbliżyć się nawet do granicy dzielącej świat niewolników i wolnych ludzi. Wiedziałem dużo o tym jak żyją ludzie " za żelazną kurtyną" i także wiedziałem jak ten " inny" świat wygląda, ale dopiero ten niespodziewany wyjazd dał mi możliwość zobaczenia na własne oczy jak to wszystko naprawdę wygląda. Przeglądając zdjęcia z tego wyjazdu, których mam ponad 300, mogę sobie odtworzyć, co mnie naprawdę wtedy interesowało. Niektóre z tych zdjęć, niestety technicznie niezbyt dobre, a czasami nawet złe, umieszczam na stronach moich wspomnień. Są także zdjęcia, których tu nie pokażę, bo dziś śmiesznie by to wyglądało. Do tego typu zdjęć zaliczam na przykład: zdjęcie witryny sklepowej pełnej wspaniałych zegarków, wnętrza sklepu odzieżowego, gdzie klient ma możliwość sam wybrać sobie np. garnitur i go przymierzyć, gdzie nie ma lady i wszechwładnego Pana Ekspedienta!; ściany budynków obwieszone reklamami; witrynę salonu samochodów marki Alfa Romeo, czy niezwykle wesołych i kolorowych ( w naturze, a nie na zdjęciach) kafejek. Mam także zdjęcia, tak u nas zawsze przywoływanych, jako skutek gnijącego kapitalizmu , korków ulicznych. |
||||||||||||||||||||||||
Kierownictwo Firmy Novotel (sieci hotelowej
Novotel) chciało nam maksymalnie dużo pokazać z dziedziny hotelarstwa, gdyż miało to w efekcie podnieść standard naszej dbałości o te, w Polsce zbudowane. W tym celu udaliśmy się kolejno na Plac Vendome. Było to kiedyś miejsce dla królów. Dziś także jest dla możnych tego świata. W otaczających budynkach są same banki i sklepy jubilerskie oraz pracownie jubilerskie. Na środku placu stoi olbrzymia kolumna wykonana z brązu uzyskanego z przetopienia 1200 armat zdobytych przez Francuzów pod Austerlitz. Na szczycie, posąg Napoleona. W budynku nr 12, w 1849 roku, mieszkał Fryderyk Chopin. Jest także jeden z najsłynniejszych hoteli - Ritz. (Księżna Diana-wiesz przecież, co się stało !) |
||||||||||||||||||||||||
Kolumna na Placu Vendome |
||||||||||||||||||||||||
Na zewnątrz dość skromny jak na Paryż.
Wewnątrz oczywiście nie wolno było fotografować. W pamięci pozostała mi atmosfera tego hotelu: W normalnych warunkach nawet bym tam nie wszedł, bo |
||||||||||||||||||||||||
Jeżeli chcesz zobaczyć jak z bliska
wygląda
ta kolumna, kliknij na jej foto. |
||||||||||||||||||||||||
Hotel RITZ |
||||||||||||||||||||||||
Hotel Ritz. Prawie dokładnie 20 lat później
(1997 r.) był na ustach całego świata. Z jego progów w swą ostatnią, krótka podróż, udała się gwiazda współczesnego świata, Księżna Diana. Życie zakończyła w tunelu, bardzo niedaleko hotelu, który fotografowałem w 1977 roku. Zdjęcie z prawej >>> |
||||||||||||||||||||||||
Odwiedzaliśmy kilka znanych i dużych hoteli,
i dziś
już nie pamiętam jak one się nazywały. W jednym z nich, w podziemiach pokazano nam jak hotel jest zabezpieczony gdyby zdarzyła się awaria zasilania w energię elektryczną. Nawet chwilowy jej brak powoduje niesamowite zakłócenia, zwłaszcza w wysokościowcach (windy, wentylacja, klimatyzacja, pompy wody itd.). Aby zapobiec takim zagrożeniom w pogotowiu stoją wielkie agregaty prądotwórcze napędzane silnikami spalinowymi. Aby taki agregat był zdolny natychmiast pracować pełną mocą musi być cały czas podgrzewany. Demonstrowano nam jak niewiele sekund trzeba, aby, po awarii zewnętrznego zasilania, najważniejsze urządzenia hotelu działały prawidłowo. |
||||||||||||||||||||||||
Kliknij na miniaturce...
|
||||||||||||||||||||||||
Zapamiętałem natomiast wizytę w najwyższym wtedy
budynku w Paryżu, jakim był hotel Concorde la Fayette. Już wejście do holu głównego zrobiło na mnie kolosalne wrażenie. Przepych i jednocześnie nowoczesna skromność, olbrzymi ruch jak na przesiadkowym dworcu, wielojęzyczny gwar. Przyszedł przewodnik i zaprowadził nas do pomieszczeń technicznych, w których, przy wielkich pulpitach z różnymi urządzeniami i setkami różnokolorowych, mrugających lampkach siedziało kilku umundurowanych pracowników hotelu. Były tam urządzenia czuwające nad bezpieczeństwem wszystkich wind, ich aktualnym położeniem i stanem technicznym, oraz było widać na odpowiednim planie gdzie, która aktualnie się zatrzymała. Oddzielne zespoły lampek i urządzeń pokazywały stan urządzeń przeciw pożarowych. Właśnie cały system zabezpieczeń przeciw pożarowych mieliśmy obejrzeć. W tym celu pojechaliśmy jedną z wind na najwyższe piętra hotelu gdzie umieszczone były olbrzymie zbiorniki z wodą, przeznaczona do ewentualnego gaszenia pożaru. Widziałem specjalne stalowe przegrody w różnych częściach budynku, które miały się automatycznie zamykać w celu odcięcia rozprzestrzeniania się pożaru. Tak oglądając te wszystkie zabezpieczenia dobrnęliśmy na sam dach tego gigantycznego wieżowca. Czułem się jak zdobywca jakiejś wielkiej góry, gdy owiał mnie silny wiatr. Widok, jaki się roztaczał przed moimi oczami do niedawna nie mieścił mi się w głowie. Hotel stoi w samym centrum Paryża. Widać z jego dachu cały ten pępek kontynentu europejskiego. Widać wieże Eiffla, Wielki Łuk Tryumfalny, Bazylikę Sacre-Coeur na wzgórzach Montmartru, Pola Elizejskie, Lasek Buloński i po prostu cały Paryż! Stałem zdumiony, sam jakby sobie niedowierzając, że to naprawdę widzę na własne oczy. Stałem tak przez chwilę w zadumie jak na dachu świata sam nie pojmując jak to się stało, że zupełnie bez mojego udziału miałem doznać tak wiele. Po chwili przyszła smutna refleksja. Widzę i podziwiam to, co widział i przeżywał w młodości mój kochany ojciec, a teraz właśnie kończy swoje szlachetne i pracowite życie, kiedy ja rozkoszuję się takim wspaniałym widokiem, ale właśnie jak kiedyś urodziłem się tego samego dnia, kiedy umierał mój dziadek, ojciec, umierającego dziś mojego taty, jestem znowu jakby ciągiem dalszym ducha naszej rodziny. Stałem tak, zatopiony w rozmyślaniach i wchłaniając ten widok, wiedząc, że nigdy się już nie powtórzy ta mijająca właśnie chwila. Po otrząśnięciu się z kłębiących się pod czaszką myśli, postanowiłem uwiecznić to, co widzę, ale z roztargnienia nie ustawiłem aparatu jak należy i zdjęcia, który wykonałem są tego świadectwem. Są jednak dla mnie bardzo cenne. |
||||||||||||||||||||||||
Przed nami wyrasta olbrzymia bryła hotelu Concorde la Fayette |
||||||||||||||||||||||||
Jesteśmy
prawie na miejscu...
|
||||||||||||||||||||||||
Na galerii widokowej hotelu nieco poniżej dachu.. |
||||||||||||||||||||||||
Poniżej zdjęcia (kiepskie) wykonane z dachu
hotelu.
Zwróć uwagę na to, jakie są proporcje między wysokościami znanych i charakterystycznych budowli w stosunku do pozostałej zabudowy Paryża. |
||||||||||||||||||||||||
Zwiedzanie Paryża jest dość trudne a to z powodu,
że wszystko jest bardzo interesujące i większość zdarzeń historycznych, które pozostawiły ślady materialne jest, albo znana powszechnie, albo wprost wiąże się z historią Polski. Tak naprawdę, aby wyjechać z Paryża z przekonaniem, że się trochę coś zobaczyło trzeba by było pewnie na to co najmniej jeden miesiąc, a ja wiedziałem, że zostało zaledwie trzy, cztery dni. Dla takich, co nie maja czasu, przewidziano jednodniowe zwiedzanie w "stylu amerykańskim". Piętrowy autokar z przewodnikiem, przede wszystkim elektronicznym (dostaje się słuchawki), w ciągu paru godzin objeżdża najważniejsze obiekty Paryża zatrzymując się przy nich na 5 do 10 minut. Można porobić "w biegu" zdjęcia i wejść parę kroków lub nie, do " zwiedzanego" obiektu! Nie było rady. Skorzystałem z takiego sposobu. Widać to na niektórych moich zdjęciach. Takim sposobem zobaczyłem, chyba , najsłynniejszy cmentarz świata - Pere la Chaise. Tam także leżą Wielcy Polacy (zresztą gdzie ich nie ma !). Nie spodziewałem się takiego widoku, jaki zastałem. Z takiego miejsca nie należy drwić, ale tu widać straszne bezguście w moim rozumieniu. Najtrafniej to charakteryzuje autor pewnego znanego przewodnika po Paryżu:" wygląda jak miniaturowe miasto zdewastowane bombą neutronową: ogromna liczba zmarłych, puste domy i świątynie wszelkich rozmiarów i stylów, oraz wyczerpani ocaleńcy...". |
||||||||||||||||||||||||
Wielki Łuk Tryumfalny.
Tu więcej >>>
|
||||||||||||||||||||||||
305- metrowa Wieża Eiffla.
Tu więcej >>>
|
||||||||||||||||||||||||
Nie mogłem sobie odmówić zaspokojenia ciekawości, jak naprawdę wygląda osławiony Plac Pigall. Plac ten to jakby tylko symbol, bo jest to jakby niewielka dzielnica małych uliczek, przy których są dziesiątki mikroskopijnych barów, kin pornograficznych lub większych lokali niby gastronomicznych. Przed tymi większymi stoją najróżniejsi faceci niby to delikatnie, ale dość nachalnie zachęcają do wejścia do środka. Wszędzie pełno przechadzających się, wyzywająco ubranych, młodych prostytutek, w większości niesamowicie ładnych, wszelkiego pokroju i kolorów skóry. Trzeba mieć dużo samozaparcia, aby nie dać się "uwieść" lub nie wejść do jakiejś knajpki, gdzie widać siedzące przy stolikach, lub przy barach, w wyszukanych pozach i skąpo odziane dziewczyny. Pełno wszędzie ludzi, niesamowicie kolorowo i kuszą dodatkowo najrozmaitsze zapachy, ni to perfum, ni to wspaniałego jedzenia. Poszedłem tam, dlatego, żeby zaznać tej właśnie atmosfery, nie myśleć o niczym, poczuć się niezależnym i bez obciążeń, być przez chwilę jakby w stanie psychicznej nieważkości. W każdym, chyba chłopie, dodatkowo siedzi taki diabeł, który szepce: możesz mieć te wszystkie, jakie zechcesz, spróbuj, sprawdź się! Przez chwilę mogło mi się zdawać, że mogę zrobić coś nie myśląc o żadnych konsekwencjach. Ale tak naprawdę na to chyba trzeba byłoby być kompletnie pijanym. Ja jednak byłem "strasznie" trzeźwy. A może by tak poszukać Asi? |
||||||||||||||||||||||||
Widać było także w oddali wzgórza Montmartru,
dzielnicy malarzy i poetów, z jej centralnym punktem jakim jest słynna bazylika Sacre-Coeur. Tu więcej >>>> |
||||||||||||||||||||||||
Paryż, już wtedy miał także dzielnicę bardzo
nowoczesnej architektury - La Defense. |
||||||||||||||||||||||||
Nie szukałem Asi.
Ale wyznam tu, że jednak doszło do takiego spotkania, zupełnie nieoczekiwanego i przez nikogo niezaaranżowanego! Świat jest dziwny, a my sami nigdy nie możemy być niczego pewni. Jak to możliwe? Żyliśmy przecież w dwóch różnych światach niczym już niezwiązani! A jednak ..... ! |
||||||||||||||||||||||||
Chyba najstarszy symbol Paryża, Katedra Notre-Dame.
Tu więcej >>>> |
Ale
póki co, zbliżał się nieuchronnie wyjazd z tego " raju" ! Nasi gospodarze przebąkiwali nawet, że możemy zostać jeszcze ze dwa dni mimo wyczerpania programu szkolenia, ale znalazło się, chyba ze dwóch, takich gorliwców wśród szkolonych (może należałoby ich nazwać inaczej?), którzy stwierdzili, że powinniśmy wyjechać, aby uczestniczyć w " pochodach pierwszomajowych" w Polsce! Klamka zapadła. Koniec wycieczki! Zaproszono nas na pożegnalny obiad w bardzo dobrej restauracji. To było jak na włoskim filmie: wielkie żarcie! Z boku sali stoły uginały się od najrozmaitszych przystawek, a gatunków sera i ich różnych postaci było tak dużo, że można było sądzić, że część z nich odbija się chyba w lustrze dla powiększenia ich ilości. Później były różne dania. Moi koledzy " rzucili się" na typowo francuskie dania: " jakieś" żabie udka, " jakieś" ślimaki i temu podobne. Dla mnie, w tamtym czasie, największym, trudnym do zdobycia smakołykiem była duszona cielęcina ! Tam, w Paryżu, w tej restauracji, było oczywiście wszystko! Poproszę duszoną cielęcinę, zadysponowałem przez tłumacza. Francuzi byli nieco zawiedzeni, ale ja nie! Do dziś pamiętam: takiej świetnie przyrządzonej i mięciutkiej, nigdy, ani wcześniej, ani później nie jadłem. Moi szanowni koledzy najpierw się dziwili, że nie skorzystałem z takiej okazji jak oni, a później przyznali mi rację. Ja byłem niezwykle syty i usatysfakcjonowany, a oni głodni. Być może, że to było także w jakieś mierze powodem, że nie dojedli do końca ostatniego z dań, jakim były olbrzymie pucharki z lodami (melby). Ale nie z tej przyczyny iżby ich nie mogli zmieścić w żołądkach! Po podaniu tychże lodów, za każdym z nas stanął kelner z wielką, chyba dwulitrową butelką polskiej, " Czystej Wyborowej" i dolewał do lodów na każde nasze skinienie. Było to " niebo w gębie" ! Ale ten, kto nie miał odpowiedniego " podkładu" w żołądku, ten "poległ" już po paru chwilach! Ja miałem za sobą solidny obiad!!! Takie lody, w domu, później, chętnie powtarzałem! |
|||||||||||||||||||||||
Kościół Inwalidów - czytaj wiecej >>>
|
||||||||||||||||||||||||
I jeszcze kilka innych
zdjęć >>>
|
||||||||||||||||||||||||
Był w przeddzień powrotu. Trzeba było pomyśleć
o tym, że najbliżsi też musza mieć trochę radości, która mnie była dana. Powrót do domu 30 kwietnia. |
||||||||||||||||||||||||
cd >>>
|
||||||||||||||||||||||||
Home | Dzień dzisiejszy(fotografie) | Książka Gości | Strona poprzednia | |||||||||||||||||||||