Życiorys. Strona 54. | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
1974-tego
roku ciąg dalszy... |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Nadchodził
czas radykalnych zmian w moim życiu. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Do
Londynu przestałem pisać, a i stamtąd także nie
dostałem już żadnej wiadomości. Wyglądało na to, że Basia pewnie pogodziła się ze swoim mężem i sprawa się jakby sama rozwiązała. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Czas
płynął. Córeczka mojej siostry, Ewa, miała drugie
i trzecie urodziny, a ona sama zgłosiła się do dyrekcji "Orbisu" i została przyjęta na dyrektora nowego hotelu jeszcze w początkowej fazie budowy . |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ewa ma dwa lata... |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Moja siostra
Jadwiga |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Hotel
miał być częścią wielkiej , światowej sieci Novoteli.
Zaczęła mnie namawiać abym przeszedł tam także na dyrektora technicznego. Właśnie do Olsztyna zjechała cała ekipa znanej francuskiej firmy budowlanej, aby przejąć wybudowany przez polskie przedsiębiorstwo betonowy szkielet budynku. Powiało wielkim światem. Takiej zagranicznej ekipy budowlanej, stosującej najnowsze światowe technologie jeszcze tu nie było. Poszedłem z siostrą na teren budowy i od razu obudziła się we mnie inżynierska żyłka. Postanowiłem porzucić Kortowo gdzie pracowałem już piąty rok i przenieść się na plac budowy. Mogło to nastąpić po skończonym roku akademickim. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ewa
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Do
wykorzystania były jeszcze długie wakacje, co
oczywiście było olbrzymią zaletą pracy na uczelni. Te wakacje chciałem spędzić z nowo poznaną panią Elą , mógł być to swoisty sprawdzian dla nas oboje. Gdzie w tamtych czasach można
było jechać bez |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Miałem
jeszcze swoją starą przyczepkę campingową, która dawała sposobność dość aktywnego wypoczynku. Samo składanie i rozkładanie jej dawało okazję do wielostronnej gimnastyki zarówno fizycznej jak i umysłowej . Za każdym razem wykonać trzeba było dziesiątki operacji, ale spać można było na każdym, nawet najgorszym miejscu, byle bezpiecznym. Zresztą w tamtych czasach było w tej części Europy pod tym względem bardzo spokojnie. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Nadeszły
wakacje. Chciałem pokazać moje nowej znajomej jak najwięcej, choć przemierzyłem podobną trasę w przeszłości już chyba ze dwa lub trzy razy, zawsze było coś nowego. Pojechaliśmy przez Bratysławę (wtedy Czechosłowacką), Budapeszt, Oradeę, Bukareszt i dalej nad Morze Czarne. W każdy z wymienionych miast nocowaliśmy. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Chyba to było w Varnie. Piękny camping,
jakby w --- |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Nasza przyczepa na capmingu w Varnie,Rumunia. | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ela z zakupami. Oradea , Rumunia. | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Varna, Rumunia. | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Pogoda
wspaniała, atmosfera znakomitych, już beztroskich wakacji nas nie opuszczała. Zakosztowaliśmy nawet opalania
się na plaży nudystów. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Była
to wyjątkowa przyjemność.
Zupełnie niespotykane doznania. Nie mogę powiedzieć, że wpadłem w jakąś euforię, nie o to chodzi. To dziwne uczucie, nieznany brak wstydu, brak zazdrości o swoja towarzyszkę, ale tylko na ten czas. Takie jakieś lekkie podniecenie, ale wcale nie czysto seksualne. Opalaliśmy się nieco na ustroniu. Ochłoda w morzu w tej sytuacji to jakby kąpiel w swojej, prywatnej zatoce. No i widok od czasu do czasu przechadzających się starszych panów niby też nagich, ale trzymających przed sobą przyciśniętych do ciała (poniżej pasa) plażowych poduszek! |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
A
i na plaży dla " tekstylnych", przytrafił nam się
także niezapomniany incydencik: - opalaliśmy się zawzięcie, gdy podszedł do nas handlujący jakimiś pamiątkami, niby tureckimi, młody człowiek i zaczął podrywać moją towarzyszkę łamanym językiem, niby rosyjskim, niby polskim. Stwierdziłem, że nic nie kupimy i odwróciłem się od niego, a on zaczął namawiać Elę, aby przyszła do niego do domu, bo ma tam dużo ładniejsze pamiątki i zrobi z nią " szachu-machu" , raz na górze, raz na dole, bo jest piękną kobitką i w ogóle Polki są fajne i nie rozumie, dlaczego ona nie chce, bo inne chciały. Aż mnie to poderwało i kazałem mu się wynosić do tych jego pamiątek! |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Był
prawie koniec sierpnia. Leżałem na gorącym piasku i patrzyłem w błękitne niebo, gdzie odbywało się wielkie poruszenie. To zewsząd zlatywały się białe bociany, pewnie tu nocowały, aby nieustannie krążąc, jakby w jakimś transie, wzbijały się coraz wyżej i wyżej. Było ich coraz więcej, pewnie ze dwieście lub trzysta. Coraz to zmieniały miejsce tego krążenia, widać było, że starają się łapać prądy wznoszące. Widowisko to przykuwało moja uwagę niczym najlepszy film. Doskonale było widać na błękitnym niebie, że jeżeli jeden z bocianów raptownie zaczynał się wznosić to zaraz w jego pobliże podążała reszta i wielkim wirze wznosiło się całe olbrzymie stado. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ela na plaży
w Złotych Piskach w Bułgarii
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Były
coraz wyżej, zdawały się być coraz mniejsze i mniejsze, a ja patrzyłem i myślałem o tym, że człowiek, tak naprawdę, chyba mało, co sam wymyślił, wszystko prawie ma swój wzorzec w otaczającej nas przyrodzie, nasza wielkość polega na tym, że potrafimy to wszystko wykorzystać. Obserwowane bociany, po pewnym czasie stały się bardzo maleńkie i w pewnym momencie, pewnie jeden z nich, " szef" całego stada, dał rozkaz przelotu nad Bosforem w kierunku Afryki. Natychmiast utworzył się jakby " klucz" i jeszcze chwila i pożeglowały do " ciepłych krajów" . Długo jeszcze patrzyłem w niebo rozmyślając nad tym jak poczciwe boćki, może nasze, z Mazur, teraz lecą wysoko skąd widać zapewne upragnioną Afrykę. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Czarnomorski kurort. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Atakcyjna restauacja nadmorska. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Trzeba zrobić pamiatkowe
zdjęcie... |
Opoczynek na terenie Karpat
Południowych |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wakacje
się kończyły. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Czułem,
że oto i ja zmieniam kierunek żeglowania po wodach swego życia. Widziałem w Eli bratnią duszę, z którą, jak to w znanej piosence " można nawet konie kraść" i zarazem miałem niebawem zmienić pracę, która była zupełnie nowym wezwaniem dla mnie. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Na przydrożnym parkingu |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Do
tego wszystkiego doszła jeszcze coraz natrętniejsza myśl o tym, że zmienić trzeba także samochód. Silnik wykazywał już takie oznaki słabości, że kiedy rankiem jechaliśmy w kierunku północnym, olbrzymią równiną, jaką stanowi pradolina wspaniałego Dunaju na terenie Rumunii i z daleka widać było jak powoli zbliżamy się do wielkiego, jak nam się zdawało łańcucha gór, jakim były Karpaty Południowe, które jakby w poprzek naszej drogi stawały, strach mnie oblatywał jak na nie ma nas wtaszczyć ten mój Taunus. Szczyty miały po 2500 m, a my byliśmy dokładnie na poziomie Morza Czarnego. I tak przez ponad 300 km, ciągle widoczne przed nami, rosły jakby nie do przebycia. Jak wreszcie znaleźliśmy się u ich podnóża okazało się, że droga wznosi na miarę możliwości naszych mechanicznych koni i tak się w prawo i lewo kręci, że powoli i niepostrzeżenie przedostaliśmy się na drugą, opadająca stronę. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Długo
pamiętałem narastającą niepewność czy uda się bez większych problemów przekroczyć ten łańcuch gór. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
cd >>> |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Home | Dzień dzisiejszy(fotografie) | Książka Gości | Strona poprzednia | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||