...kilkanaście dni po niespodziewanej śmierci Eli
Życiorys. Strona 201
   
   
 
   

...pozostały mi w pamięci Jej oczy przy ostatnim śniadaniu w domu i ostatnie spojrzenie na godzinę przed śmiercią...

(fotografia wyżej)...zacierający się Jej wizerunek spokojnie idącej...

(było to ostatnie zdjęcie jakie wykonałem na 17 dni przed niespodziewaną śmiercią. )

==========================

 
           
   


Opanowała mnie bezgraniczna tymczasowość, brak chęci do czegokolwiek...


Wyjechać stąd?... Po co?...

Zostawić to wszystko, co Ela tu zrobiła?

To wszystko? Tak?

To wszystko!

-------

To Ona wszystko tu ustawiła, udekorowała!

Każdy kwiatek, każda roślinka w domu stojąca, to Jej dzieło!

Byłem tylko wykonawcą, realizatorem jej zamysłów. Wwszystko mi się podobało, stwarzało klimat tego domu.

To był NASZ DOM!


Moje hobby angażowania się w sprawy naszego osiedla i prowadzenie strony internetowej www.dajtki.pl straciło na wartości, nie sprawiało mi już żadnej przyjemności, męczyło mnie.

Nie miałem już w domu żadnego zaplecza, nie było z kim omówić bieżących z tym związanych spraw, nie miałem już tego spokoju, aby coś przeanalizować, napisać...

==========


Rano jem śniadanie przy tym samym stole w kuchni co zwasze, na którym prawie nic nie ma...jest tylko na talerzu jedna lub dwie kromki chleba, które chcę zjeść, aby nie czuć głodu...

Tak! Tylko o to chodzi, by nie być za bardzo głodny...

...przez kilkanaście dni schudłem 17 kilogramów...

-----------------------


Patrzę na puste krzesło naprzeciwko.

Zaraz czuję wilgotno pod powiekami. . . przenoszę wzrok dalej, na okno, na doniczki na parapecie ustawione w ozdobnym koszu… już bez kwiatów, firanki fantazyjnie przez Elę związane, grzejnik ręcznie malowany w dwóch kolorach nawiązujących do zasłonek przez nią. . . patrzę dalej....widzę....nie, nic nie widzę dalej. . .jest mi to obojętne, co dzieje się za oknem...

==============


Było za dobrze przed tą tragiczną śmiercią, było tak dobrze, że myślałem, że to się nigdy nie skończy,

... a właściwie nic nie myślałem o KOŃCU.

Chwilami tylko przychodziła taka myśl, żeby trzymać się dobrze, mieć kondycję, nie być z wiekiem ciężarem dla Eli i najlepiej by było umrzeć nagle . . .

Byłem starszy od Niej o 7 lat, a do tego mężczyźni umierają wcześniej, więc wiadomo jak to się zakończy - myślałem.

Ela była zabezpieczona. Miała do sprzedaży nasz dom i miała liczną rodzinę obok.
Niczym nie musiałem się martwić.

Tak! To było wspaniałe życie!

Zawsze dochodziliśmy do porozumienia w każdej sprawie, nie zostawała żadna zadra.

- Tak przynajmniej mi się zdawało!
----------

==========


Wyjechać?

Mogę do Kanady. Zaprasza mnie (na krotko (!)) córka.
I co? Przecież trzeba będzie wrócić!
- Po to by zapomnieć?
Ja chcę pamiętać! Ja chcę pamiętać do końca mojego życia!

Ja chcę, aby Ona to wiedziała!

Aby to czuła!

 

...później przyszło zwątpienie...bo czekałem na jakiś znak... na jakieś objawienie ...

NIC NIE NASTĘPOWAŁO!

wiem... takie rzeczy się nie zdarzają... a może?

Nie!

Jesteśmy tacy sami jak każde zwierze na tej planecie!

Jest czas życia i czas umierania...i nic po nas nie pozostaje!

Pamięć, jak to zdjęcie - blaknie!