Legendarny Willys-Jeep
   
Życiorys. Strona 35.
   
             
 
W zakładzie układało się wszystko bardzo dobrze.
W domu Asia tryskała energią i coraz to nowymi
pomysłami. Aby jej się nie nudziło sprowadziła z Łodzi
kupioną wcześniej sukę rasy Doberman (jest on
widoczny na zdjęciu na stronie31). Nazywała się Alma.
Temperamentem przewyższała Asię.
Wymagała częstego wychodzenia na spacery, gdzie
musiała się wybiegać . Często bywało tak, że my
jechaliśmy samochodem jakaś leśną lub polną drogą
a Alma gnała przed samochodem, co sił. Było to o
tyle ryzykowne, że nie chciała się oddalić od
samochodu i biegła tuż przed maską. Była obawa,
że jak by się przewróciła to na nią najedziemy. W
czasie takich wyjazdów przyszło nam do głowy, że
byłoby wspaniale mieć jakiś samochód terenowy
typu kabriolet. Tereny Warmii i Mazur wspaniale do
tego pomysłu pasowały.

     
Niebawem znaleźliśmy ogłoszenie o tym, że ktoś w Warszawie chce
sprzedać z demobilu słynny Willys Jeep. Natychmiast zapadło
postanowienie: jedziemy do Warszawy.
W Warszawie okazało się, że pewni młodzi ludzie mają na sprzedaż
nie tylko ten wspaniały terenowy samochód, ale także niesamowitą,
wielką jak szafa pianolę.
Asia natychmiast zmieniła zdanie i chciała kupić pianolę. Jednak
zdołałem postawić na swoim i zdecydowaliśmy się na Willysa. Przy
dokładnych oględzinach okazało się, że nie jest on w najlepszym
stanie technicznym (wyprodukowano go najprawdopodobniej w
1944 r.).

                                           
    Mała dygresja:                                    
   

Samochód terenowy Jeep amerykańskiej marki Willys podczas II
Wojny Światowej był najsłynniejszym pojazdem wojskowym na
świecie. Pod koniec wojny generał Eisenhower stwierdził, że
właśnie ten Jeep był jednym z najważniejszych urządzeń, które
przyczyniły się do zwycięstwa aliantów.
Ta niezwykła terenówka mimo że była mała (maksymalnie
mieściła czterech żołnierzy lekko uzbrojonych) zapewniła niezwykle
cenną rzecz na wojnie : mobilność. Można było bez trudu poruszać
nim po asfalcie, przedzierać się przez dżunglę, brnąć w śniegu,
poruszać się przez pustynię a to przez napęd na wszystkie cztery
koła, duży, niezawodny silnik i prostym, wytrzymałym nadwoziu.
Historia powstania ( nieco w skrócie):
W 1940 roku Armia Amerykańska rozpisała konkurs na
zaprojektowanie i wykonanie lekkiego pojazdu mającego
przewozić zarówno ludzi jak i sprzęt w trudnych warunkach
terenowych. Z zadania wywiązały się dwie firmy:
WILLYS Overland i American Bantam.
Po dokonaniu wielu testów do seryjnej produkcji skierowano
Jeep-a z Willysa, model MB. Okazało się jednak, że niewielka
fabryka Willys nie mogła sprostać zamówieniom i do wykonania
zadania włączono firmę FORD. W listopadzie 1941 roku ruszyła
produkcja.
W ciągu czterech lat wyprodukowano aż 647.000 sztuk.


                     
                 
Alma była bardzo inteligentna.
           

Wyraziłem wątpliwości, co do prawdomówności
właścicieli o dobrym stanie samochodu.
Postawiłem warunek: zapłacimy jak o własnych
siłach dojedzie do Olsztyna. Młodzi ludzie
natychmiast ripostowali: przecież u was (na
Mazurach) jeszcze białe niedźwiedzie chodzą!
(było przedwiośnie).

Ponieważ nie odstępowałem od mojego postanowienia zdecydowali się jednak na jazdę Jeepem do Olsztyna.
Jechaliśmy naszą Zastawą jako pierwsi w tempie 70 do 80 kilimetrów na godzinę.
Ujechaliśmy już około 100 kilometrów, gdy nagle zobaczyłem w moim lusterku wstecznym, że wspaniały Willys zniknął w kłębach dymu !
Zawróciliśmy.
Młodzi ludzie byli załamani ! - W silniku uszkodził się przynajmniej jeden tłok!
Oczywiście nici z transakcji! - Stwierdzili melancholijnie.
Wtedy powiedziałem, (bo już oczami wyobraźni jeździłem po lasach Kortowa wspaniałym łazikiem,): jeżeli naprawicie i dojedziecie
do Olsztyna to go jednak kupię!

Chcieliśmy jeszcze im cos pomóc, ale oni byli
 tak ambitni, że nie chcieli tego.
     
Po trzech tygodniach ktoś zatrąbił przed domem! To byli młodzi ludzie Willysem !
                   
           
   
Kto nie miał takiego samochodu, to nie wie, co to za przyjemność nim jechać po bezdrożach!
 
   
Razem ze mnią jadą dwaj koledzy - asystenci z tego samego zakładu w Kortowie.
                   
                   

Następne pół roku każdą wolną chwilę spędziłem
rozbierając każdy kolejny fragment łazika ,
regenerowałem, zamieniałem, przerabiałem i składałem.
Było to możliwe dzięki temu, że w zakładzie gdzie
pracowałem była wielka hala, w której można było nie
jeden taki samochód rozłożyć na czynniki proste.

 

Pan profesor wykazywał pełne zrozumienie sprawy
zapewne miedzy innymi dla tego, że sam posiadał
dobrze wysłużoną Syrenę, którą co tydzień dojeżdżał
do domu, do Warszawy.
Nie trzeba nikomu tłumaczyć tego, że aby była
przygotowana do tak częstych jazd musiała dużo czasu
spędzać w wyżej wymienionej hali (!), a na dobitek pracownik techniczny, który opiekował się nią miał takiego pecha , że co
wyjechał do miasta profesorską limuzyną ( na zlecenie
szefa ) to coś urwał, albo ktoś o nią zawadził !

 
 
 
                                       
                         
       
                 
                       
       
   
Już jesienią mogliśmy rozkoszować się
wspaniała jazdą odkrytym jeepem przez
bezdroża okolicznych wspaniałych terenów !

   
       
                                       
                                       
cd >>>
                                       
 
 
Home Dzień dzisiejszy(fotografie)  Książka Gości
Poczta
Strona poprzednia
Strona następna