Życiorys. Strona 22                              
       
Praca w PKP, a właściwie odpracowywanie pobranego w ostatnich dwóch latach studiowania stypendium fundowanego.
       
Był to rok 1963.
W domu wszystko "grało" . Jak wspomniałem poprzednio mieszkaliśmy w nowym bloku nowo powstającego osiedla . Malina
pracowała w chyba największym w tym czasie szpitalu Łodzi i jak mówiła, była zadowolona z atmosfery tam panującej .
Pracowało tam z nią kilkoro osób, które razem kończyły z nią studia medyczne.
Córeczka Magda często zabierana była przez Teściów do nich do domu, który znajdował się z dala od centrum miasta.
Mieliśmy dużo swobody. W sumie otrzymywane wynagrodzenia dawały możliwość jak na ówczesne czasy skromnego, ale
normalnego życia. Często odwiedzaliśmy wielu znajomych, i oni także bywali u nas. Nie było wystawnych posiłków, ale
nikt nie narzekał.

 
 

Dla mnie nowa praca w PKP (Polskie Koleje Państwowe) to coś zupełnie innego niż dotychczasowe doświadczenia z
poprzednich dwóch zakładów pracy. Firma ta to kolos niewyobrażalny jak na moje wtedy doświadczenia służbowej
zależności.
Na wstępie dowiedziałem się, że codziennie muszę dojechać koleją do niewielkiej miejscowości odległej ok. 30 km od
Łodzi, gdzie mieściła się jednostka organizacyjna, która miała mnie przygotować do pracy w tym gigantycznym
przedsiębiorstwie.
Miałem przejść prawie półtoraroczny staż pracy na większości stanowisk związanych z częścią
elektryczną kolei, to znaczy z trakcja elektryczną , ale także z tymi działami, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo
ruchu na kolei. Prawdę powiedziawszy było to bardzo ciekawe i zupełnie mi nieznane. Ponieważ dyplom uzyskałem ze
specjalności elektroenergetyka, w końcowej fazie szkoleń w PKP miałem być fachowcem od nadzoru nad systemami
elektroenergetycznymi zasilającymi trakcję elektryczną kolei, wtedy bardzo szybko się rozwijającej w Polsce.
Po kilku tygodniach żmudnych szkleń w salach na temat struktury PKP i działania poszczególnych jednostek
organizacyjnych rozpoczęły się szkolenia na poszczególnych stanowiskach.
I tak: widziałem jak niebezpieczna jest praca przy formowaniu składów pociągów towarowych na tak zwanych
górkach rozrządowych , jak łatwo tam zostać kaleką a nawet stracić życie przez zwykłą nieuwagę. Widziałem jak
trzeba mieć trzeźwość umysłu w tak zwanych nastawniach, gdzie kieruje się pociągi na odpowiednie tory. Widziałem
jak wyglądają w środku ( ! ) pociągi osobowe, które kończą bieg na danej trasie i są czyszczone i przeglądane
i przygotowywane do następnego wyjazdu. W głowie mi się nie mieściło, jak można pozostawić po sobie taki brud
i dewastować wszystko co możliwe!

Powoli zaczynałem rozumieć stare przysłowie: jak masz w głowie olej, to idź (do pracy) na kolej ! To nie tylko niezwykle
ważne przedsiębiorstwo, ale i zapewniające pewien status. Jest się tam malutkim kółkiem w tej wielkiej machinie, ale
zawsze niezmiernie ważnym. I nie ma możliwości być dziś niedysponowanym !

 
Ale największe przeżycia i emocje czekały mnie, jak trzeba było zrobić prawo jazdy na elektrowozy i
jednostki elektryczne, co nazywało się , że się jest maszynistą elektrycznych pojazdów trakcyjnych .
 
     
 
Te zdjęcia wykonałem właśnie w czasie, gdy uczyłem
się na "prawo jazdy". Królowały wtedy jeszcze
dumne i dymiące parowozy.
 
                               
           

     
                               
                 
       
Obok zdjęcia "pojazdów",
które "prowadziłem" i na
które dostałem
" prawo jazdy".
   
     
       
                               
cd >>>
                               
 
 
  Home Dzień dzisiejszy(fotografie)  Książka Gości
Poczta
Strona poprzednia
Strona następna